Opowiada Gosia – dziękujemy!
Jak to się zaczęło?
Właściwie pierwsza myśl o zostaniu grafikiem pojawiła się już w szkole przygotowując plakaty na gazetki – niesamowicie kręciło mnie obmyślanie jak pokazać oczywiste tematy w niekoniecznie oczywisty sposób – i to narysować 😉 Po liceum skończyłam 3-letnie Studium Plastyczne ze specjalizacją Projektowania Wnętrz, Terenów Zielonych oraz Grafiki i niemal od razu trafiłam na praktyki zawodowe do IKEI. Niestety brak wolnych wakatów spowodował, że nie mogłam tam zostać na dłużej. Miałam 22 lata, strach w oczach jak sobie w życiu poradzę i kompletny brak wiary w to, że pomimo bardzo dobrze obrionionego dyplomu cokolwiek w tym zawodzie potrafię. Szukałam pracy tam gdzie wydawało mi się to bardziej realne – i znalazłam- w Agencji Reklamowej. I tu uwaga: Ukończenie szkoły artystycznej nie jest absolutnie wymagane – liczą się umiejętności w obsłudze programów graficznych, wyczucie kompozycji, własny styl, pomysłowość.
Jak wyglądają warunki pracy?
Od razu zaznaczę, że istnieją różne agencje reklamowe – różnią się strukturą pracy i rodzajem przygotowywanych materiałów reklamowych. Te w których ja pracowałam zawsze zajmowały się głównie poligrafią – czyli opracowaniem szat graficznych na produkty użytkowe (spożywcze, chemiczne, sprzęty AGD itp.) reklamy w pismach branżowych, materiały wsparcia sprzedaży (POS – wooblery, listwy półkowe, stopery, displaye, standy itp.), etykiety i zdobienia na alkohole itp. Zazwyczaj grafik kreatywny zajmuje się wyłącznie kreacją, od przygotowania do druku jest osobny dział DTP. Miejsce pracy to oczywiście własne biurko i komputer 🙂 W zależności od możliwości firmy pracuje się w większych pomieszczeniach z innymi kolegami po fachu (graficy zawsze dostają największy pokój ;)) ale zdarzyło mi się również siedzieć z 4 osobami w małym pokoiku.
Co mi w tej pracy pasuje/pasowało?
W pracy grafika w agencji fajne jest to, że tworzy się coś co służy później ludziom, pomaga w sprzedaży lub po prostu cieszy oko. Zaczynałam od projektowania zeszytów TOP 2000 i nie zapomnę swojej reakcji jak pierwszy raz zobaczyłam swój projekt wydrukowany w koszu w wielkim markecie ;))
Poza tym taka praca pozwala na kontakt z ludźmi, od których można się wiele nauczyć lub po prostu wypić kawę i pogadać. Zarobki bywają różne, ale z reguły mieszczą się w okolicach średniej krajowej, więc daje to też pewne poczucie stabilizacji.
Co mi w tej pracy przeszkadzało? Co mnie stresowało?
Przyznam się szczerze, że z pierwszej agencji chiałam uciec już po kilku dniach…presja, tempo pracy, ciągła zmiana tematów (bo w trakcie opracowywania tematu wpadają „pilniejsze” poprawki do innych projektów) i mój kompletny brak doświadczenia spowodował, że czułam że się do tego nie nadaję. Zatrzymał mnie właściciel, który we mnie wierzył. Nie zmieniało to jednak faktu, że praca generowała ogromny stres, przełożony miewał różne nastroje, mile widziane było zostawanie po godzinach, i choć wtedy kompletnie nie zdawałam sobie z tego sprawy – pracuje się cały dzień w towarzystwie radia i szumu wszystkich znjadujących się w pokoju komputerów – bodźców, które wpływają na ogólne zmęczenie i przeciążenie. I w zasadzie tak wygląda praca w prawie w każdej tego typu agencji -często jest presja, na zaprojektowanie produktu czasem jest 1 dzień a czasem tylko kilka godzin, przeskakiwanie z tematu na temat – zmieniają się ludzie i firmy dla których się pracuje. Firma w której obecnie pracuję jest zdecydowanie spokojniejsza i mądrze zarządzana. Nie karci się grafików za przegrany przetarg stresującymi zebraniami i pytaniem „dlaczego my nie projektujemy takich rzeczy”. Tworzymy zespół, nie rywalizujemy ze sobą – więc i takie firmy się zdarzają.
Refleksje i wskazówki
Wielu moich znajomych chciało by zostać grafikami (zazwyczaj dlatego, że kojarzy im się to z dobrym zarobkiem). Generalnie po 20 latach pracy i poznaniu swojej natury uważam, że nie jest to dobre miejsce dla WWO. Mi brakuje ruchu, po 8h siedzenia mam niespokojne ciało, brakuje mi artyzmu – projektuje się pod wymogi prawne, oczekiwania klienta i czasem swoje wizje trzeba schować do kieszeni. Brakuje mi prac manualnych, rysowania, tworzenia i czasu na to (z reguły wszystkie projekty przygotowuje się materiałów stockowych).
Ale jeśli ktoś czuje, że chciałby spróbować a jest WWO to zdecydowanie polecam wybierać MAŁE AGENCJE – tak do 7-9 osób max. W takich zespołach panuje atmosfera współpracy bez wyścigu szczurów. Duża agencja=dużo ludzi do utrzymania=duża chęć zysku, która rośnie w miarę rozwoju. Tam istnieją struktury, podlega się pod Art Directora, który ocenia, wymaga, a czasem zdarzy się, że nawet nie wyśle tego co się przygotuje… Często też w dużych firmach pracuje się dla korporacji, które nie mają limitów czasowych – u nich zebrania trwają „po godzinach” i czasem trzeba im poprawki robić na bierząco.
Polecam również szukać pracy zdalnej w agencji – choć z mojego doświadczenia niestety niewielu pracodawców na to pozwala. Pracowałam w ten sposób przez rok w czasie pandemii i to dało mi sporo przemyśleń jakie na prawdę są moje warunki pracy.
Zdjęcie dodane przez Antoni Shkraba: https://www.pexels.com/pl-pl/zdjecie/napisany-odrecznie-kobieta-sztuka-kreatywny-4348401/